W zarządzaniu komunikacją kryzysową obserwujemy pewien paradoks.
Z jednej strony, opinia publiczna i media bardzo sceptycznie podchodzą do tego, co mówią szefowie firm. Z drugiej strony, to właśnie oni uważani są za najważniejsze źródło informacji w sytuacji kryzysowej.
Ludzie chcą informacji od najważniejszej osoby w firmie i jednocześnie najmniej jej ufają.
Stąd dylemat kto powinien publicznie reprezentować firmę w sytuacji kryzysowej. Jedni uważają, że – skoro najważniejsze w kryzysie są przywództwo i odpowiedzialność – powinien to być bezwarunkowo szef firmy. Inni stawiają na osobę z darem komunikacji z mediami. Ich zdaniem, skuteczność jest ważniejsza od statusu i autorytetu.
W Pressence Public Relations nie mamy wątpliwości. Jeżeli skutkiem kryzysowych wydarzeń są ofiary w ludziach, szef firmy powinien być nie tylko widoczny, ale także grać pierwsze skrzypce w komunikacji z mediami i opinią publiczną. Jego nieobecność byłaby odbierana jako lekceważenie powagi sytuacji.
Dodatkowo, w epoce komunikacji online szef firmy musi być także od początku aktywny w mediach społecznościowych.
Takie podejście wiąże się oczywiście z pewnym ryzykiem. Jeden fałszywy ton (na przykład niefortunna wypowiedź dla mediów, wpis na firmowym blogu lub komentarz w serwisie społecznościowym) może dolać oliwy do ognia – zamiast wyjaśnić wątpliwości i wyciszyć złe emocje.
Trzeba jednak pamiętać, że szefowie codziennie zarządzają ryzykiem podejmując różne decyzje biznesowe. Wywiad dla mediów nie musi przypominać prokuratorskiego przesłuchania – pod warunkiem, że będzie dobrze przygotowany i przećwiczony.
Warto zrobić to teraz na szkoleniu medialnym – przed wybuchem kryzysu. Potem może być za późno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz