Dowódcy komend policji, komendanci jednostek straży pożarnej, dyrektorzy szpitali i stacji pogotowia ratunkowego prawdopodobnie się ze mną nie zgodzą.
Kłopot polega na tym, że chyba myślimy o innym rodzaju "przygotowania".
Większość szpitali ma plan zarządzania kryzysem. To plan lub plany co robić w przypadku katastrofy (powódź, huragan, masowy wypadek komunikacyjny). Jednostki policji mają plany jak postępować w przypadku zamieszek, demonstracji, strajku, itp.
Ale większość NIE ma planu postępowania w sytuacji kiedy ich budynki, wyposażenie i urządzenia ucierpią na skutek kryzysu (powódź, trąba powietrzna, atak terrorystyczny).
Katastrofy – na przykład chemiczne skażenie środowiska, wypadek samolotowy, strzelanina w miejscu publicznym – zwykle pokazują wysoki profesjonalizm służb odpowiedzialnych za niesienie pierwszej pomocy.
Ale co będzie jeśli to właśnie szpital lub komenda policji ucierpi bezpośrednio w sytuacji kryzysowej?
Huragan może zniszczyć siedzibę policji. Powódź może zalać szpital. Samolot może spaść na budynek straży pożarnej. Co wtedy?
Szefowie wszystkich bez wyjątku organizacji powinni przygotować lub odświeżyć listę potencjalnych zagrożeń, ocenić ryzyko ich wystąpienia i szacunkowe szkody oraz podjąć działania prewencyjne, dzięki którym zminimalizuje się straty i skróci czas powrotu do normalnej działalności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz