Jak powiedział Hermann Hesse: "Mądrość: myśleć ze sceptycyzmem, działać z optymizmem."
Zgadzam się, że optymiści żyją dłużej i są szczęśliwsi. Ale uważam, że odrobina sceptycyzmu też pomaga. Na przykład kiedy zastanawiam się czy wskoczyć do wody w nieznanym miejscu lub przejechać skrzyżowanie na żółtym świetle w godzinie szczytu.
Fałszywy (oparty na nieprawdziwych przesłankach) optymizm może zniszczyć reputację firmy. Jeśli nie widzisz słabych stron w swoim planie zarządzania sytuacją kryzysową, skąd masz czerpać motywację do poprawy? Przecież i tak wszystko – bez względu na okoliczności i skutki – będzie dobrze...
Pozytywne nastawienie często pomaga osiągać trudne cele (wiara czyni cuda), ale przesadny optymizm (tzw. huraoptymizm), na przykład rezygnacja z analizy możliwych czarnych scenariuszy, naraża firmę na niepotrzebne ryzyko.
Nadmierny (chorobliwy?) optymizm może być źródłem nieliczonych kłopotów. Na przykład przeświadczenie, że wszystko się powiedzie, może osłabić motywację i w efekcie paradoksalnie utrudnić osiągnięcie celu.
W każdej firmie powinno być miejsce dla kilku "dyżurnych" sceptyków, którzy będą studzić zbyt gorące głowy. Nikt nie lubi malkontentów, ale jeszcze nikomu nie zaszkodziła analiza problemu z więcej niż jednej strony, także tej mniej przyjemnej.
Każdy lubi dobre wiadomości (trudno ich nie lubić), ale to, co jest miłe dla nas, nie musi być równie przyjemne dla innych.
Jak powiedział Oscar Wilde: "Sceptycyzm jest początkiem wiary." W komunikacji z opinią publiczną sceptycyzm jest początkiem wiarygodności. Dlatego lepiej mniej obiecywać i więcej dawać.
Jakie jest Twoje zdanie? Napisz o tym w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz